czwartek, 20 czerwca 2013

Ornitolog, biolog, zoolog, lekarz, piekarz...

Często patrzę na mojego Mikołaja i zastanawiam się kim będzie w przyszłości, co będzie Go pasjonowało czemu będzie poświęcał swój wolny czas. Aktualnie widzę w Nim ornitologa, zoologa i żonglera, takie moje spostrzeżenia;-)

Ornitolog, bo kocha wszelkie ptaszki, na widok sroki czy gołębia cały "chodzi", zoologa, bo, kiedy zobaczy muchę czy motyla szaleje z radości, pies, kot - pełnia szczęścia! Jak wspomniałam kilka postów temu uwielbia też kwiatki i wszelkie roślinki, zrywam przy okazji każdego spaceru a Ten ściska je aż więdną z tej ogromnej miłości;-) Żongler, bo wiecznie czymś macha i przekłada w tych swoich pulchnych łapkach, zabawnie to wygląda, jest z siebie taki dumny!

Sama miałam kilka pomysłów na życie, nie pamiętam kim chciałam być jak byłam małą dziewczynką, ale będąc nastolatką marzyłam o byciu aktorką, koniecznie dramatyczną, byłam bliska składaniu dokumentów na PWST i to rzecz której żałuję, że nie zrobiłam. Miałam też okres, że postanowiłam, że pójdę do zakonu, serio!! Nawet miałam już wybrane zgromadzanie, musiałam być wtedy naprawdę nieszczęśliwa z miłości:D Pisałam też wiersze, pamiętniki, zawsze lubiłam dużo pisać.

Nie mam żadnego ciśnienia żeby Mikołaj był lekarzem, bankierem, nauczycielem czy prawnikiem, Mąż oczywiście widzi w Nim kierowcę rajdowego i to mi trochę zalatuje niespełnionymi marzeniami i aspiracjami ojca, więc trzymam rękę na pulsie żeby to Mikołaj zdecydował czy rajdy naprawdę Go interesują czy wręcz nudzą. Chcę żeby robił coś, co będzie Jemu sprawiało wiele radości i dawało satysfakcję, bo nie ma nic fajniejszego w życiu jak robienie tego, co się kocha!

Wiem, że konkurencja na rynku, że trzeba być the best, number 1., że prestiżowe studia czekają itd, ale niektórzy mają gorzej. W Chinach żeby dostać się na studia, na jedno miejsce przypada 300 osób, u nas ponad 20, więc jakoś damy radę;-) Nie ma zamiaru na siłę w wieku 4 lat zapisać Mikołaja na skrzypce, hiszpański, piłkę i basen. Chcę żeby sam przyszedł do nas pewnego dnia i powiedział "mamo, tato, chcę grać na gitarze, zapiszcie mnie na piłkę" i zdaję sobie sprawę, że na tą piłkę może pochodzić dwa tygodnie, bo potem będzie go nudziła, nie będzie tak szybki jak koledzy czy po prostu wpadnie na inny genialny pomysł, ale zależy mi na tym żeby sam mógł podjąć taką decyzję.


Jestem ciekawa jak było u Was, kim chciałyście/chcieliście być w przyszłości i jak to się ma do teraźniejszości? Czy w Waszych rodzinach jakiś zawód wykonywany jest z pokolenia na pokolenie?


16 komentarzy:

  1. Może zostanie weterynarzem ??? :)
    Ważne żeby robił w życiu to co kocha najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nie aspirację taty przełożyły się na moje wybory jak nic. Sam studiował prawo więc i ja jestem prawnik, choć tata w efekcie studiów nie skończył.
    Ale coś w tym jest bo Jarek wciąż powtarza, że Alka będzie też prawnikiem mimo iż ja ciśnienia nie mam wcale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz, czyli coś w tym jest! Ciekawa jestem czy byłaś zadowolona z tego, że poszłaś na prawo czy uważasz ten czas za stracony...Ala wybierze to, co będzie dla Niej najlepsze, jestem tego pewna;-)

      Usuń
  3. Też nie mogę zrozumieć rodziców, którzy na siłę wysyłają dzieci na wszystkie kursy...niedługo w zerówce dzieci będą już pięcioma językami władać, grać na kilku instrumentach i będą kursy biznesowe robić! U mnie w rodzinie to sportowcy....tata mój chce żeby Julek był piłkarzem (jak on), mąż mój żeby był tenisistą (jak on), jazda f1 też wchodzi w rachubę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też mało pojęte;/Julek sportowiec jak nic, już przecież tak zapierdziela po trawie, ze tylko piłę dać i będzie bramy strzelał;-)

      Usuń
  4. Ja tez chciałabym aby mój Adam był po prostu dobrym, spełnionym i szczęśliwym człowiekiem. Moi rodzice pozostawili wybór studiów mnie samej i pewnie ja tak samo postąpię w przypadku Adasia. Mogę jedynie doradzic mu, gdy będzie tego potrzebował. A na dzień dzisiejszy to mój syn skłania się ku motoryzacji (jak tata!), a w szczególności interesują go koła (wulkanizator?). Pozdrawiamy serdecznie Mikołajka i Jego rodziców!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie to jest najważniejsze! Tez mam podobne podejście do tematu. Mnie to zawsze zastanawia skąd u tak młodych dzieci takie konkretne zainteresowania, koła, dobre;D Mojej koleżanki Syn marzył przez pewiem czas o pracy w oczyszczalni ścieków a jak Sylwia zapytała skąd takie marzenie, powiedział, że tam tak fajnie przelewają wszystko:D My też Was mocno pozdrawiamy!!!!

      Usuń
  5. Ja chciałabym byc kimś, kto ma do czynienia ze zwierzętami...ale nie weterynarzem.. Kimś kto sie nimi opiekuje,,, do tej pory jak oglądam rodziny ktore adoptuja małe lwiatka itp to szaleje z zazdrości... No ale teraz mam najlepszy zawód pod słońcem i nikt mi nie powie ze jest inaczej.. Jestem mama!!!!!! ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie widać miłość do zwierząt!! Ja lubię raczej z daleka, ale za to nie cierpię jak ktoś robi im krzywdę!! Twój, nasz zawód jest najcudowniejszy na świecie!!!!! Buziaki;*

      Usuń
  6. ja najpierw chciałam być lekarzem, żeby wyleczyć chorą babcię. Potem, jak babcia zmarła chciałam być astronautą, żeby polecieć w kosmos. Była też piosenkarka, nie wiem czemu, bo nie umiem śpiewać :P Jeszcze parę innych takich głupotek, które się nie sprawdziły. Co do konkursów, nie będę Maksia naciskać, ale wspierać. Jak będzie chciał startować, to czemu nie? Ale zmuszać nie będę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawody wedle potrzeby jak widać;-) Też będę kibicowała, ale nigdy zmuszała. Pozdrowionka dla Was, całus dla Maksia!!!!

      Usuń
  7. ja chciałam zostać nauczycielem i udało się...
    jednak to co w dzieciństwie było Moim marzeniem, nie do końca sprawdziło się w życiu...
    dopiero teraz kocham to co robię - wizaż i stylizacja ;)

    pozdrawiam cieplutko!
    http://islandofflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze to znaleźć swoje miejsce w życiu:-)

      Też ogromnie pozdrawiamy !!!

      Usuń
  8. Ja chciałam być skrzypaczką i pianistką, mama mi wybiła z głowy szkołę muzyczną, ale ze szkołą baletową jej się nie udało :) Po 6 latach nastał bunt i stwierdziłam, że będę krawcową, ale stwierdziłam, że technikum to prawie jak zawodówa, więc jak będę wyglądać przy koleżankach, które wybrały super ogólniaki. No i tak wylądowałam w klasie teatralnej. I tak cały czas mama chciała co innego, ja robiłam swoje :) A Piotrusiowi chcemy stworzyć możliwości, żeby mógł realizować swoje pasje, żeby mógł spróbować wielu rzeczy, zanim znajdzie, to co kocha. Może będzie gitarzystą jak tata, a może będzie tancerzem, może inżynierem... czas pokaże. Pogadamy za jakieś 20 lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umuzykalniona rodzina z Was!! Teatr znów bardzo bliski memu sercu! No i ta gitara, zazdroszczę!!!

      Usuń