poniedziałek, 23 września 2013

When?

Nie wiedziałam, że chodzenia na plac zabaw może być dla mnie aż tak frustrujące.
Miko się odnajduje, szczególnie jak się uda skonsomować kilka gramów piasku, krzywił się, ale jadł, ale to było misiąc temu, więc mam nadzieję, że do październikowego urlopu zmieni swoje menu;-)

No, ale ja jak zwykle nie o tym;-)

Siedzę sobie tak z mym dzieckiem w piaskownicy(ja poza nią) i słyszę rozmowę dwóch mam. Mama A ma 15 miesięczną Krysię, Mama B 15 miesięcznego Franka, dzieci chodzą do żłobka.

Mama A: zapisałaś już Krysię* na angielski?
Mama B: nie, jeszcze nie, ale powiedziałam mężowi, że Ty już zapisałaś.
Mama A: nie no, jeszcze nie zapisałam, mój twierdzi, że to bez sensu w tym wieku
Mama B: no weź, ja już powiedziałam mojemu, że zapisałaś...

Chwilę później....

Mama A: a wiesz, że koleżanka mi mówiła, że te zajęcia są prowadzone metodą Kaleja czy jakoś tak (pewnie chodziło o Callana, tak mniemam)
Mama B: a nawet nie słyszałam o tej metodzie...

* Krysię kojarzę, ale nie kojarzę żeby cokolwiek kiedykolwiek powiedziała...
Tak sobie siedzę w tej piaskownicy i myślę - odezwę się, powiem jakie mam ta ten temat zdanie, ale kurcze, nie wypada przecież się wtrącać, szczególnie, że nie znam owych mam za bardzo. Po kilku minutach kiedy to cierpliwość moja ma się ku końcowi zabieram Mikołaja i wracamy do domu. Dzwonię do Męża, jest tak samo zdziwiony jak, ja i mam zupełnie takie samo zdanie na ten temat.

Kilka dni później rzuca mi się w oczy ulotka " angielski już od 9 miesiąca życia" Znów SZOK!!!

Zaczęłam zatem zgłębiać temat i znalazłam kilka informacji z którymi się osobiście zgadzam.

KILKA MĄDRYCH FAKTÓW:

Czy zapisywać dziecko na język obcy już w przedszkolu?

Odpowiedź: Tak, jeśli jest to rytmika z umuzykalnieniem po angielsku. Takie zajęcia mogą być wartościowe, bo stymulują zmysły, a każda stymulacja jest ważna dla rozwoju. Jeżeli jednak dziecko jeszcze nie umie sprawnie czytać i pisać w języku ojczystym, a zapisuje się je na zajęcia, na których wykorzytuje się te umiejętności, przyniesie to więcej szkody niż pożytku.

U 6-7 latka rozwija się dopiero zdolność do abstrakcyjnego myślenia. On dopiero zaczyna poznawać abstrakcyjne cyfry i litery. Stosowanie tych dziwnych wytworów w języku obcym, który sam w sobie jest dla niego czystą abstrakcją - może okazać się stresującym zadaniem nie do wykonania. Zbyt duża ilość informacji i zbyt skomplikowane zadania moga przeciążyć jego ośrodkowy układ nerwowy a chaos może zahamować proces nauki w ogóle.

Psychologowie ostrzegają, że konsekwencje takiego chaosu mogą być bardzo szerokie i wykroczyć poza szkołę oraz edukację. Zanim poślemy 7 - latka na angielski, sprawdźmy w jaki sposób będzie on uczony. A najbezpieczniej poczekajmy jeszcze rok.

Nawet jeśli dziecko rozpocznie naukę w wieku późnoszkolnym warto od samego początku przyzwyczajać je do dzwięków w obco dla niego brzmiących językach. Jak przekonuje Francois Thibaut założyciel nowojorskiego Seminarium Językowego dla dzieci, w ten sposób dziecko opanuje umiejętność rozróżniania akcentów, która z pewnością okaże się pomocna w przyszłości.

Zapewnienie dzieciom jak najbardziej zróżnicowanych form nauki jest bardzo skuteczne. Możemy pokazać dzieciom, że języki obce to też świetna zabawa. Można w sieci znaleźć nieograniczoną ilość piosenek, bajek i gier, dzięki którym nasze pociechy nie tylko miło spędzą czas, ale również nauczą się nowych słówek.

Oczywiście cieszmy się z każdych nawet najmniejszych językowych sukcesów naszych dzieci. Osiągnięcia sportowe są tak samo ważne, jak wyczyny sportowe czy talent artystyczny. Nie traktujmy znajomości języka jako obowiązku, lecz jako talent, który rozwija maluch.

Dobierajmy pomoce naukowe odpowiednio do wieku dziecka. Dwutomowe słowniki powinny poczekać jeszcze kilka lat na półce, ale warto zainwestować w kolorowe książeczki i czasopisma dla dzieci.

Temat też "przegadałam", bo to była forma mailowa z Pauliną z Juliankowego Świata, która jest lektorką języka angielskiego i jest tego samego zdania, że trzeba na spokojnie zaczekać a jak tak bardzo chcemy żeby nasze dzieci wcześniej zaczęły przygodę z obcym językiem sami przecież możemy dla zabawy podrzucać podstawowe słówka naszym Maluchom.




Źródło: ( treść w poście cytowana za zgodą autorów artykułu)

[1][2][3] 

27 komentarzy:

  1. o to to! Niestety tak niewielu rodziców wie, że to właśnie skakanie, wspinanie się po drzewach, jedzenie piachu jest nauką niekiedy nawet lepszą niż angielski w wieku lat dwóch.
    Przypomniał mi się jeszcze fajny artykuł: http://dzielnicarodzica.pl/42262/31/artykuly
    Pozdrówki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie...ale są na szczęście też Ci, którzy zdroworozsądkowo podchodzą do rzeczywistości :) artykuł też już czytałam :) pozdrowionka!!

      Usuń
    2. Haniu, sorry za offtopa. Napisz trochę o Waszym foteliku. To chyba jedyny na rynku, który jest rwf i od 9-25 kg?

      Usuń
  2. Ja też nie jestem zwolenniczką zapisywania takiego malucha na angielski. Owszem w domu śpiewam mu jakieś angielskie piosenki, ale jest to forma zabawy, a nie nauki.
    Ja też dostałam ulotkę o nauce angielskiego dla maluchów ;)
    Najgorsze jest to jak rodzice chcą zaspokoić przez dzieci swoje niespełnione ambicje i chcą zrobić z dzieci geniuszy.
    Buziaki dla Was
    Maryś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Marysiu! No i śpiewaj Adasiowi, to najlepsza nauka:) buziaki dla Was!!

      Usuń
  3. Mamuśki to nieraz wali bez obrazy, jedna chce drugą prześcignąć w osiągnięciach dziecka, które nie nadąża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dosadnie, ale z racją, niektórym lekko odbija niestety...

      Usuń
  4. Zapisywanie 15-miesięcznego dziecka na język obcy to dla mnie jakiś absurd i odzieranie dziecka z dzieciństwa. Jasne - języki i nauka to bardzo ważna sprawa, ale na wszystko przychodzi odpowiedni czas i moment, a zapisanie dziecka na dodatkowe nauki tak wcześnie wcale nie jest gwarantem sukcesu. Moim zdaniem to takie dawanie wzorca, że życie to wyścig szczurów, a tak przecież nie jest. Ostatnio natrafiłam na bloga matki, która prowadzi wczesną edukację dziecka, które nie potrafi jeszcze mówić, bo ma niespełna rok, ale uczy już je czytać i liczyć... Czy ten świat nie zwariował ? Pozdrawiam ciepło ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wyścig jak się okazuje zaczyna się już od pierwszych miesięcy życia dziecka...tragedia:/ a Pani od edukacji...świat zwariował! Pozdrawiamy!!

      Usuń
  5. ech te matki teraz....każda chce wychować małego geniusza...pamiętajcie drogie mamy: szczęście i zdrowie dziecka są najważniejsze, a nie wygórowane ambicje, wszystko w swoim czasie!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniałaś mi. Ja tak z innej beczki. Byliśmy na cmentarzu wczoraj i jak już wracaliśmy to obok naszego samochodu włączał się w kółko alarm w innym samochodzie, podchodzę do tego samochodu zobaczyć co jest grane, a tam... mała dziewczynka w foteliku, sama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mieliśmy odjeżdżać to przybiegł (zapewne) tatuś. Popukałam się w czoło. Wiem, że to za mało, ale facet sporo starszy od nas i jakoś tak mi głupio było coś powiedzieć... Podejrzewam, że facet zostawił dziecko i poszedł na cmentarz sam, bo mu usnęło. A alarm włączał się, bo się obudziło i ruszało.

      Usuń
    2. Jezu...koszmar, biedne dziecko, durny ojciec, mam nadzieję, że Twoja delikatna reakcja da Jemu trochę do myślenia...

      Usuń
  7. Pomysłowość rodziców nie zna granic.
    Założę się, że żadna z mamuś ,o których piszesz,słowa po angielsku wykrztusić by nie potrafiła.
    Każdy rodzić chciałby aby jego dziecko było mądre, nie dziwi mnie to wcale ale ja nie widzę sensu w takich zajęciach.Niech się dzieci nauczą komunikować w ich ojczystym języku. Na angielski na Boga przyjdzie jeszcze czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę takie spełnianie własnych ambicji;/ Biedne są te niektóre współczesne dzieci...

      Usuń
  8. nie chodzimy na plac zabaw, o nie po racy, chcę odpocząć a nie się dobić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my mamy to szczęście, że możemy chodzić na plac z rana;-]

      Usuń
  9. u nas w przedszkolu właśnie ten angielski 'na językach' - już pomijam że najbardziej się o niego upomina mama 2,5 letniego chłopca który mówi tylko: 'am am, dada, bum bum' :\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyobrażam sobie, że w przedszkolach to można się nasłuchać, naoglądać najwięcej;/

      Usuń
  10. Oj Hania, czuję, że my byśmy się dogadały :)
    Kuzyn mojego męża mieszka w Irlandii, właśnie się z nim widzieliśmy. Jego synek 5 miesięczny od stycznia idzie do polskiego żłobko-przedszkola (w Irlandii). Chcą żeby dziecko najpierw zaczęło mówić dobrze po polsku, a angielskiego nauczy się i tak przez kontakt w rówieśnikami. Znam rodzinę, gdzie dziewczyna po anglistyce z dziećmi tylko po angielsku, mąż raczej słabo znał język. Dziwnie się na nich patrzyło i słuchało (mieszkają w PL). Rodzice chcą dla dzieci jak najlepiej, ale czasem nie wiedzą, że takim postępowaniem krzywdzą dziecko. Ja też bym chciała, żeby Piotruś grał na kilku instrumentach, znał angielski, francuski i niemiecki, żeby śpiewał i był dobry z matmy. Jedyne co mogę zrobić, to dać mu możliwość, poznania wielu dziedzin nauki i sztuki, ale nie na siłę. Nie chcę żeby teraz realizował nasze niespełnione ambicje. Nasze dzieci żyją w lepszych czasach, bo do wszystkiego jest łatwiejszy dostęp, ale nie możemy dzieci na siłę uszczęśliwiać.
    Jednej koleżanki chrześniak w wieku 2 lat miał wyznaczony czas na zabawę, jedzenie i czytanie książek(!) Siedział z babcią w domu. Jak babcia programu nie przerobiła to była wielka afera. Jak nie przeczytała nic z nim w ciągu dnia (o wyznaczonej przez rodziców godzinie), to rodzice czas czytania w domu wydłużali, a małego przepytywali z literek i cyferek...
    A swoją drogą, mogłaś się tylko zapytać co to za metoda, bo sama chętnie byś się pouczyła nowym sposobem języka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się musimy spotkać w końcu!! Rodzice to się czasem naprawdę zapędzają i może trzeba zacząć reagować, bo niektórzy klapki na oczy i lecą po trupach nie patrząć na potrzeby dzieci;/ Przykre to trochę. A ten czas na zabawę itd to się odechciewa, gdzie to dzieciństwo z "trzepaka"(?) trochę żałuję, że się nie odezwałam, ale ja tak mam po fakcie;/

      Usuń
  11. zgadzam się z Toba w 100%. tez mnie drazni wysyłanie dziecka na wszystkie mozliwe kursy, zajecia, tylko poto, bo ktos to zrobił. po co odbierać dziecku dzieciństwo?

    OdpowiedzUsuń