Wiem, wiem, z krokietami nie jest wcale tak szybko, ale pocieszające jest to, że dzięki tym krokietom możemy zapomnieć o obiedzie przez kolejne trzy dni, a nawet zamrozić część farszu i wrócić do niego za jakiś czas. No, chyba, że ktoś zwyczajnie nie potrafi przeżyć jednego dnia bez mięsa, wtedy gadka ta nie dla takiego konsumenta;-)
S K Ł A D N I K I:
(FARSZ)
1 kg kiszonej kapusty
15 sztuk średnich pieczarek
kilka suszonych grzybów
cebula
sól
pieprz
oliwa z oliwek lub olej rzepakowy
NALEŚNIKI
mąka
mleko
jajka
sól
DODATKI
orzechy włoskie
jajko
Każdy z nas pewnie robi krokiety na swój sposób, pokażę Wam jak powstaja one u nas w domu.
Dzień wcześniej wrzucam na całą noc do namoczenia grzyby.
Dnia następnego opłukuję je, może być w nich jeszcze trochę piasku (piszę o tych, które sami zbieramy, sklepowe pewnie są już piękne oczyszczone) i wkładamy do garnka z wodą, gotujemy koło 40, 50 minut. Kapustę wstawiamy do garnka z wodą, gotujemy przez 20 minut, po tym czasie wylewamy z niego wodę, opłukujemy kapuchę, znów napełniamy garnek z wodą i jeszcze raz gotujemy, znów około 20 minut żeby straciła część swojego kwaśnego smaku.
Myjemy pieczarki i drobno, w kostkę kroimy. Podsmażamy na patelni, na końcu dodajemy soli.
Wygotowaną kapustę wyciskamy z nadmiaru wody i drobno siekamy. Podsmażamy cebulkę, wcześniej krojąc na małe kosteczki (u mnie w domu jest ścierana na tarce, co to by Mąż się jej nie dopatrzył, a smak jej był w krokietach) Na chwilkę też wrzucamy naszą kapustę i podsmażamy. Nasze wygotowane grzyby także w kostkę kroimy i podsmażamy chwilę na patelni.
Teraz przystępujemy do łączenia wszystkich składników. Doprawiamy je solą i pieprzem.
Robimy naleśniki, nie podam proporcji, bo robię na oko (dobry kucharz robi na smak, ale smakować ciasto na naleśniki?).
Lubię nasmażyć sobie dużą ilość naleśników, co to bym na drugi dzień mogła tylko je farszem zapełnić. Zawijamy nasz farsz w naleśniki. Obtaczamy roztrzepanym jajkiem.
Wersja light naszych krokietów wygląda następująco. Zamiast kolejno obtoczyć je w bułce tartej ja moczę w drobno zmielonych orzechach włoskich i wkładam na 15 minut do rozgrzanego piekarnika;-)
Muszę się przyznać, że tym razem podsmażyłam je sobie na patelni, bo byłam okrutnie głodna, a Miko blisko popołudniowej pobudki. Nie róbcie tego w domu;-))
ps. wersja z dzieciństwa z ketchupem, wersja, którą nauczyła mnie jeść koleżanka ze studiów z sosem sojowym - pycha!!
Krokietowa anegdota domowa:
Żona: dlaczego tylko dwa krokiety zjadłeś? Weź jezcze tą połówkę
Mąż: nie, już chyba nie chcę
Żona: nie smakują Ci?
Mąż: szczerze? Jak dla mnie trochę za mało w nich mięsa
Żona: ale w nich w ogóle nie ma mięsa
Mąż: to ja nie przepadam jednak za krokietami...
Mhm...
Uwielbiam! Mogę prosić jednego? W zamian kubeczek domowego czerwonego barszczyku, albo i wiecej ;)
OdpowiedzUsuńZa barszyk zawsze:D
UsuńLove krokiety! Ale mój mąż jeszcze większe loveeee! I całe szczęście, że go nie ma i nie zagląda przez ramię bo musiałabym robić, a trochę zabawy z nimi jest :) i mąż też lubi z keczupem, co dla mnie jest bleeeee :P
OdpowiedzUsuńNo a mój nie love;) teraz już też ketchup raczej i u mnie bleee;-)
UsuńJa wolę ze świeżej kapusty :)
OdpowiedzUsuńKrokiety wyglądają przepysznie.Też proszę o jednego.
ze świeżej to już wogóle wypas;-) jeden leci do Ciebie;-)
Usuńwooowww :) to już wyższa półka jak dla mnie! zwłaszcza, że ja dopiero niedawno się naleśniki smażyć nauczyłam :D wyglądają obłędnie! i te orzechy włoskie! wbijamy na obiad!
OdpowiedzUsuńno weź!! Serio z tymi naleśnikami?;-) farsz poszedł do zamrożenia, bo iel można jeść krokiety, ale jak powrócimy do niego to zapraszam;-))
UsuńSiostra Ty to smaka narobisz!!! ;-)
OdpowiedzUsuńa no widzisz, ja to bym znów z tego waszego parowara coś wciągnęła:D
UsuńNie,nie,nie ;) Krokietów nie tknę, raz na obozie podawali nie do zjedzenia i od tego czasu mam wstręt.
OdpowiedzUsuńo proszę! możesz sobie z moim Mężem rękę podać:)
UsuńWspaniałe, tak smakowite, że aż ślinka cieknie. Na pewno wypróbuje przepis :-)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam, ja dziś je jadłam po raz trzeci, na ten moment mam dość:) pozdrawiam!!
UsuńUwielbiam krokiety, ja w wersji ekspresowej robię tylko z pieczarkami i porą, bo nie chce mi się gotować kapuchy, namaczać grzybów i później to wszystko gotować, smażyć, no ale z kapuchą są o wiele lepsze, nie da się ukryć! Widzę, ze to nie tylko mój mąż ma jakieś awersje do smażonej cebulki? Ja muszę przemycać ja dosłownie wszędzie, bo uwielbiam, a mój małżonek ma jakieś swoje fochy jedzeniowe, tego nie, to nie z tym, itp..
OdpowiedzUsuńZ orzechami nigdy nie jadłam, wypróbuję ten patent!
Pozdrowienia
Maryś
O! Por i pieczarki, bardzo fajne połączenie, muszę spróbować tylko znów jak nie będzie Tomka, bo por odpada:/ moj Tomek nie znosi wszystkiego, co zielone, brokul odpada, kalafior itp. Wybredne te nasze Tomki:) całuski
UsuńJak to Tomki :) Coś w tym imieniu musi być skoro oboje takie francuskie pieski :D Bużka
UsuńMaryś
JAKIE TO DZIWNE BO JA KROKIETY ROBIĘ Z ZIEMNIAKÓW :) A MOŻE JA ROBIĘ COŚ INNEGO A MYŚLĘ,ŻE TO KROKIETY :)
OdpowiedzUsuńWow, ja z ziemniaków to jeszcze lubie bardzo gołąbki a jak robisz te krokiety? :)
Usuń