Najbardziej lubiłam te jasne, białe, żółte, ale ich było zawsze mniej. Dziadek mówił na mnie malinowa panienka, bo jak mnie nie było gdzieś w pobliżu to byłam w malinach. Na nasz przyjazd w wakacje, kiedy maliny zaczynały dojrzewać wyszukiwał te pierwsze, które już były do zjedzenia i na zakrętce od słoika podsuwał pod nos a my rozdzielaliśmy na cztery części;-)
Kilka dni temu byłam na wsi, Dziadków już nie ma, maliny są, ale jest ich mniej, w innym miejscu, wszystko wydaje się już inne, jakieś mniejsze, już nie takie magiczne jak kiedyś.
Dla uczczenia pamięci Dziadków, głównie właśnie Dziadka na nasz ślub zamówiliśmy zaproszenia z motywem malin, tak żeby On też wiedział, że pamiętam, Babcia doczekała naszego ślubu, ale zmarła miesiąc później.
Mama moja napisała mi ostatnio, że też chciałaby być z moim Tatą dla swoich wnuków takimi wyjątkowymi dziadkami, poprzeczka naprawdę wysoko zawieszona, bo mój Dziadek i moja Babcia byli naprawdę najcudowniejszymi Dziadkami pod słońcem i często patrząc na Mikołaja żałuję, że nie mogli Go poznać, ale wierzę, że z góry dumnie na nas spogladają uśmiechajac się do siebie.
Post taki, że aż się łezka w oku kręci. A pamiętasz komisyjne krojenie pierwszej brzoskwini? To były czasy!
OdpowiedzUsuńJejqu, pamiętam!!!! Zresztą wiele takich cudnych wspomnień mam właśnie z Wapnicy. Post taki, bo za oknem deszczowo;-)
Usuńej no ja sentymentalna jestem i łza poszła, eh Ty;/
OdpowiedzUsuńto post dla Ciebie w sam raz;) Ale luz, ja też z tych ryczących, więc nie jesteś sama;-)
UsuńWzruszylam sie bardzo....
OdpowiedzUsuń:-*
Usuńzaproszenia prześliczne, takie inne, no i takie ważny dla Ciebie motyw.. Twoja Babcia na pewno była wzruszona...:)
OdpowiedzUsuńmoja babcia gotowała dla mnie rosołek z lanymi kluskami..nie potrafię odtoworzyć dokładnie jego smaku-pewnie dodawała duużo miłości:)
smaki przywołują wspomnienia:)
ps. już od dłuższego czasu bywam u Was ciachaczem.
Mikołaj to bardzo przystojny młodzian a Ty jesteś okropnie ładna;-) a uśmiech masz za milion dolarów!!
Jejqu, jaki to dla nas zaszczyt:-) dobrze, ze teraz będziesz już tu na legalu :-D
UsuńA z tymi przepisami babcinymi to ja żałuję, ze pewnych rzeczy nie zapisywałam chociaż tak, jak piszesz głównym składnikiem pewnie była porządna szczypta miłości i w tym tkwi sedno smaku:-)
Tak, tak smak, zapach, jakaś rzecz, jakiś zwyczaj - coś takiego ma każdy, jakieś wspomnienie, sentyment do czegoś bądź kogoś...
OdpowiedzUsuńKiedyś to były czasy..teraz jest zupełnie inaczej, postęp ma swoje plusy, ale i zabija to co naturalne
Pięknie to ujęłaś Haniu, teraz współcześni dziadkowie muszą się nagimnastykować żeby stworzyć takie klimatyczne warunki jakie mieliśmy my.
UsuńRacja, ale też nie zadowolisz każdego dzieciaczka tym co cieszyło Ciebie :) Ciężko kupić prezent żeby się spodobał ;))
UsuńDokładnie! Nie każdemu musi dzieciństwo kojarzyć się z malinami :-)
UsuńPost wzruszający.. Przypomniał mi chwile spędzone u moich Dziadków, których nie ma już długo, ale wspominam ich bardzo mile. Szczególnie Dziadek był dla mnie i mojej kuzynki najlepszym, najukochańszym Dziadkiem, który zabierał nas na spacery, słuchał cierpliwie naszych teatrzyków i śpiewów..
OdpowiedzUsuńTo były czasy..
A zaproszenia pamiętam, bo bardzo mi się podobał motyw malin!!!
Pozdrawiam
Marysia
Dziadkowie to takie jednak ważne osoby w życiu dziecka!! Fajne masz wspomnienia Marysiu :-)
UsuńBuziaki dla Was!!
Hania piękny post,az mnie pocisneła łza.
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam malinowe dzieciństwo i niestety jak wracam ogród też już nie jest taki jak za czasów dziadziusiów.Albo kogiel-mogiel ucierany do białosci z żółtek przez dziadziusia -nie do opisania smak.
A babcia w wielkim kociole w ziemi smażyła powidła-niesamowite wspomnienia!!
Dziadki to jednak skarby dla wnuków i odwrotnie
Niestety nie mam już ich od dawna...
Ania z Krakowa
Ania,nie Ty pierwsza się wyruszyłaś, ja pisząc też miałam łzy w oczach:-/ powidła i u nas pamiętam i drylowanie wiśni, wiele tego jest!! Dobrze, że mamy takie fajne wspomnienia!!
Usuńojej, ojej, cudownosci Kochana. Dziadkowie na pewno sa zakochani w Miko, a Ty powinnas pomyslec powaznie nad wydaniem czegos pod wlasnym nazwiskiem!
OdpowiedzUsuńmaliny bija na glowe truskawki!
Ojej, ojej miło mi niezmiernie, ja nie wiem jak sobie poradzę z taką ilością komplemenciaków zebranych od Ciebie w tym tygodniu :-D maliny są the best:-)
UsuńPięknie napisane! A dziadkowie na pewno dumnie patrzą z góry na Waszą cudną, malinową rodzinę! Ja uwielbiałam schodzić z dziadkiem do piwnicy, do jego "warsztatu". Tyle tam różnych, dziwnych męskich sprzętów było ale jakoś zawsze mnie to fascynowało - klucze, śruby, młotki, smary :) I dziadek po kryjomu przed babcią kazał mi zawsze liczyć drobniaki w portfelu, i kazał mi je brać, bo rzekomo było mu za ciężko hihihi :) A ja mam nadzieję, że mój tata, którego sama nie pamiętam patrzy na nas z góry i czuwa nad Piotrusiem.
OdpowiedzUsuńWracając do malin, to od kilku lat uwielbiam maliny, wcześniej za nimi nie przepadałam :)
Ekstra historia z tymi drobniakami :-) fajnego mialaś dziadka!! Tata napewno jest między Wami! Całus dla Piotrusia:-*
UsuńPieknie napisane. Z takich wspomnien mógłby postać pamiętnik wrecz. Na mnie tak działają zapachy i przywołują wspomnienia. ..ahhh gdyby tak móc się cofnąć. .. PPJ
OdpowiedzUsuńZapachy to kolejny powód do wspomnień, na mnie też tak działają:-*:-*
UsuńNo zazdroszczę dziadków! Ja swoich też nie znałam i powiem Ci, że to źle. Mama opowiada ale to nie to samo. Szkoda, że Małego nie poznali. Ale na pewno widzą go z góry!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, te opowiadanie historie nie działają tak na człowieka jak te przeżyte!
Usuń