poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Podróże małe, duże i te bez granic;-)

Odkąd poznałam swojego Męża naszemu podróżowaniu nie było końca. Przez te kilka lat, które jesteśmy razem korzystaliśmy z każdego wolnego weekendu czy urlopów i jeździliśmy czy to po Polsce czy po dalszych zakątkach naszej planety;-)

Kiedy zaszłam w ciąże postanowiliśmy sobie, że nie zamkniemy się na kilka lat w domu tylko dlatego, że bedziemy mieli małe dziecko i że jak słyszeliśmy dookoła nas podróżowanie z dzieckiem nie jest fajne. Wręcz przeciwnie postanowiliśmy, że bedziemy udowadniać i sobie i pozostałym niedowiarkom, że można i to nawet z małym dzieckiem.

Pod koniec 4 miesiąca ciąży wybraliśmy się autem do Chorwacji. Już wtedy Mikołaj zaliczył swoje wielkie kilometry. Przejechaliśmy ten cudny kraj od góry do dołu. Świetnie się wtedy czułam, to były jedne z moich lepszych wakacji a Mikołaj zafundował mi przed wjazdem do Dubrownika pierwszego kopniaka. Jak dziś pamiętam objadałam się czekoladą;-)

Po kilku dniach od urodzenia Małego robiliśmy już pierwsze kilometry na Cytadeli, Malcie i innych częściach naszego Poznania.

Na Święta Bożego Narodzenia pojechaliśmy w moje rodzinne strony do Szczecina/Polic. Pewnie, że miałam stracha przed tą podróżą, bo Mikołaj malutki, bo grudzień i zimno, ale musiał być ten pierwszy raz. Mikołaj całą drogę do Szczecina i spowrotem przespał. W moim rodzinnym domu byliśmy od tego czasu już kilka razy, nadal większość czasu przesypiał, pozostałą część zabawiam Go tak, żeby się nie nudził.

Ostatnio lekko się w tym temacie popsuł. Jak tylko wsiadalismy do auta, uskuteczniał jakieś wyginania i zaraz chciał przyjąć pozycję siedzącą. Miałam nadzieję, że to tylko kwestia tego, że na naszych trasach po Poznaniu jest ubrany i to krępuje Jego ruchy i  po prostu się denerwuje, tak też było. W weekend byliśmy znów u moich rodziców i całkiem fajnie się zachowywał, nie przesypia już całych 3 godzin, część tego czasu jest aktywny, ale dalej takie trasy nie budzą we mnie przerażenia. Zresztą teraz jest już ciepło i w każdym momencie możemy się zatrzymać i pospacerować chwilę.

Oczywiście jeszcze na krótko przed porodem, kiedy zapewnialiśmy wszystkich dookoła, że nie będziemy się ograniczać jeżeli chodzi o podróżowanie wszyscy patrzyli na nas z lekkim powątpiewaniem  politowaniem a słowa "zobaczycie, skończy się wszystko" słyszeliśmy bardzo często. Oczywiście pewne rzeczy się skończyły, może nie skończyły a na chwilę zostały zawieszone, ale uwielbiamy podróżować i Mikołaj będąc naszym dzieckiem ma małe wyjście i też będzie musiał to polubić;-)

Weekend majowy spędzamy poza domem. To nasz taki pierwszy dłuższy wyjazd spędzony w nowym miejscu. Będziemy te kilka dni docelowo w Mosznej, ale mamy w planach wycieczkę do Pragi i do rodzinnej Nysy mojego Męża. Bardzo się cieszymy na ten wyjazd, wkońcu pobędziemy dłużej wszyscy razem, mam ogromną nadzieję, że pogoda będzie ładna, że będziemy mogli z Mikołajem wąchać kwiatki, macać trawkę i oglądać wszystko to, co właśnie budzi się do życia.

W trzeci weekend majowy wybieramy się do ZOO, do Berlina, jeżeli nie byliście a macie możliwość odwiedzenia tego miejsca to polecam! Dla dzieciaków to mega atrakcja!

Kilka dni temu spontanicznie kupiliśmy za bardzo okazyjną cenę bilety lotnicze do Rzymu:D Mąż zbudził mnie którejś nocy i oznajmił, że właśnie kupił 5 biletów, zarezerwował hotel i w połowie lipca lecimy:D Prawie do samego rana nie mogłam spać, bo obawiałam się jak to mój Mikołajek sobie poradzi w samolocie i przez całą podróż, ale jak przypomniała mi się nasza blogowa Łucja i Jej wyprawa do Rzymu w jeszcze młodszym wieku miałam zupełnie inne nastawienie i teraz wierzę, że będzie git, Mikołaj wkońcu będzie już miał skończone 9 miesięcy, więc już będzie spory gość! Bierzemy moich rodziców co to by były jeszcze dwie pary rąk do ewetualnej pomocy;-)

Na wrzesień w planach mamy dwa pełne tygodnie urlopu, prawdopodobnie kierunek Toskania, jeszcze zobaczymy, gdzie coś uda się w dobrej cenie upolować.

Szukając informacji na temat podróżowania z dzieckiem natknęłam się na blog The Family Without Borders. Blog prowadzi małżeństwo polsko - niemieckie, które kiedy na świat przyszły ich dzieci chciało pokazać im to, co kochają najbardziej - podróżowanie!
Zabrali je na dwie półroczne podróże na Bałkany i do Ameryki Łacińskiej, przez te pół roku spali w aucie!!! To jest dopiero podróżowanie!! Tutaj możecie zobaczyć krótki filmik o tej rewelacyjnej rodzinie bez granic;-)

My chyba jesteśmy jednak trochę wygodniccy i nie wyobrażam sobie spania przez pół roku w auciem. Podejrzewam, że mój Mąż tym bardziej, ale świetnie, że są tacy odważni ludzie. Kiedy wyobrażałam sobie na nas na ich miejscu, miałam mega mętlik w głowie, jak bardzo logistycznie trzeba być do wszystkiego przygotowanym, szacunek!!!

Podróżowanie z dzieckiem jest dla mnie atrakcją jeszcze pod jednym względem. Pokazywanie miejsc, które my kiedyś odwiedzaliśmy, opowiadanie o przygodach, które my przeżyliśmy musi być bardzo fajnym przeżyciem, radość dziecka jest wielką radością rodziców, czekam na te miliony pytań z ust Mikołaja i zadowolenie w Jego oczach;-)

Oczywiście podróże z dzieckiem to niezły test z logistyki i organizacji, ale wszystko jest kwestią doświadczenia i wprawy, przy kolejnym pakowaniu wydaje mi się, że wiem więcej i że mam większą świadomość co napewno się przyda a co jest totalnie zbędne;-) (Mój Mąż pewnie uśmiecha się teraz to czytając, bo dla Niego zawsze zabieram połowę rzeczy za dużo, ale my kobiety chyba już tak mamy;-))

Jak jest u Was z podróżowaniem i gdzie spędzacie majówkę - stacjonarnie w domu czy planujecie jakąś dalszą podróż? Jak z planami na wakacje? ;-)










wtorek, 23 kwietnia 2013

Mama i inne atrakcje

Otóż 21. kwietnia, w niedzielę moje Stworzonko małe powiedziało pierwsze "Mama":D Oczywiście mam świadomość, że to mało świadome z Jego strony, ale już wiem jak z tego mojego małego dzióbka słowo to będzie brzmiało - cudny to dzwięk;-) Tata Jego a mój Mąż świadkiem, więc to żaden mój wymysł, zdarzenie to nie miało do tej pory już miejsca, czekam na powtórkę;-)

Piątek i sobota to dzień sprzątaniowo - zakupowy, w planach sklepy miałam ja a bardziej załapał się mój Mąż, co to niby nie lubi zakupów, no cóż, może uda się innym razem;-)

W niedzielę przez przypadek załapaliśmy się na Dzień Ułana na Cytadeli, atrakcją dla mojego Męża, tudzież dla mojego Syna były rosomaki, osobiście wolę hosomaki:D

Poza tym korzystamy z pięknej aury i fundujemy sobie spacery dwa razy dziennie;-)

Zbliża się majówka... o tym będzie w innym poście;-)










wtorek, 16 kwietnia 2013

Wiosenne podrygi

Nareszcie mamy wiosnę! W niedzielę jak wybyliśmy z domu koło 12 to powrót nastąpił przed 17;-) Wczoraj wiało, więc nie szaleliśmy za spacerami zbyt długo a dziś jakoś tak ciężko, duszno, może jakiś deszcz wiosenny się pojawi.

Za to niedziela...pięknie było, ciepło, słonecznie, miód malina!

Wybraliśmy się do Strzeszynka koło Poznania. Tam też jest Rezydencja Solei w której zatrzymalismy się na kawki, herbatki i inne przysmaki. Mikołaj potraktowany został jak król, dostał krzesełko i siedział z nami przy stole, zacieszał jak szalony no i nasze dziecko w terenie jest rewelacyjne, zachowuje się idealnie. Na spokojnie wypiliśmy herbatę, coś zjedliśmy, bez płaczu, bez krzyków, szok! Czy nie można też tak w domu?;-)

Wszystkim, którzy mieszkają w Poznaniu lub w pobliżu polecam to miejsce. Pyszne jedzenie, super obsługa, fajne podejście do dzieci. Mikołajowi przytrafiła się niespodzianka w pampersiaku (On tak lubi w terenie) i dostaliśmy klucz do pokoju w którym mogłam na spokojnie przebrać Mikołaja, nie musiałam gdzieś w samochodzie czy w innym tragicznych warunkach przebierać Małego.

Poza tym miejsce to położone jest niby blosko miasta, ale jednak daleko od cywilizacji przy lesie i łąkach, więc po biesiadzie odbyliśmy dłuuugo spacer. Mikołaj się opalał a my mogliśmy się cieszyć wiosną i sobą!

A! Bym zapomniała! Mikołaj w niedzielę - właśnie chyba z tego szczęścia powiedział swoje pierwsze słowo: bamba:D Nie wiem kogo lub co miał na myśli, ale to było mega słodkie!!! Wogole coś zaczyna sobie gadać po swojemu!















sobota, 13 kwietnia 2013

Tydzień

Jeden ze słabszych tygodni moich i Mikołajka, kumulacja wszystkiego -> wyrzynanie czwartego zęba + problemy brzuszkowe po marchewce (tak mniemam), mój kręgosłup, który odmówił posłuszeństwa + przesilenie wiosenne + zarwane nocki = bardzo kiepski humor mojego Syna, płaczliwość okrutna i akceptacji tylko i wyłącznie moich rąk ( aktualnie sięgają ziemi) i moje przy tym gorsze samopoczucie ;]

Wieczorami zasiadałam do kompa, zaglądałam do Was i byłam tak padnięta, że nie miałam siły i weny na żadne komentarze, aktualnie nadrabiam;-)

Liczymy, że wraz ze słońcem nadejdzie poprawa tego wszystkiego, co nie zagrało w tym tygodniu.

Dziś już było ciut lepiej;-)

ps. mamy spacerówę:D
dziś były pierwsze próby, pierwsze przejechane metry - ryk;/
Na szczęście kolejne już z dużo większą akceptacją, dziecko moje ogarniać może wzrokiem wszystko co dookoła nas:D Szczęśliwe ogromnie, z tego szczęście po kilku minutach zasypia;-)Dziś nie miał kto nam zrobić zdjęcia, bo Tata na rajd wybył, ale jutro nadrobimy i coś tu wrzucimy.

Cudnej niedzieli!

Poniżej kilka zdjęć z naszego brokułowego BLW - syf straszny, ale szczęście Syna - bezcenne! Wczoraj Mikołaj wciągnął królika, nie całego oczywiście, ale smak mięska już zna;-)












wtorek, 9 kwietnia 2013

MPWZF 2 + mały sportowy off top

Trochę jeszcze świątecznie, trochę już poświątecznie, roboczo.

Model nie miał ochoty pozować.

Poświąteczne czyszczenie lodówki, tu w roli głównej mazurek z masą kajmakową:D



Nie pokażę zębów:D
ps. dziś wyszedł nam czwarty, szalejemy;-)

Siostry dwie, jak są trzy to mamy jak u Czechowa!
+ Mama oczywiście!

BLW brokułowe

Jestem Karol a Ty?

Co Ty mama opowiadasz!

Zabawa z balonami to w naszym przypadku słaby temat, Mikołaj zwyczajnie był nimi przerażony, udało się zrobić jedno nie - przerażone zdjęcie;]

 


A teraz mały sportowy off top.

Mój aktualny zapał do sportów jest znikomy;-] Tydzień  przed świętami straciłam zapał, do tego mój mega aktywny Syn codziennie mnie eksploatował doszczętnie, więc wieczorami padałam. Po świętach też jakoś nie miałam werwy, ciepło się robi a ja nic nie robię;-]

Z ciekawości sprawdziłam stan centymetrów, źle nie jest, jedna pozycja +1, reszta bez zmian lub nawet minus kilka cm, myślę, że to zasługa wspomnianego Syna;-)
Ćwiczyłam trochę przez ten miesiąc z Chodakowską, ale znalazłam na youtube krótkie 10 minutowe treningi na poszczególne partie ciała z Mel B. Osobiście bardzo mi się podobają, dają niezły wycisk i mimo tych 10 minut mam poczucie, że coś zrobiłam;-) No i ta kobieta jest bombą energetyczną!
Poniżej trening brzucha i pośladków.
W sieci jest ich trochę więcej.
Potrzebuję jakiejś motywacji.


Mel B - trening brzucha


Mel B - trening pośladków


piątek, 5 kwietnia 2013

Półroczniak!



Nadszedł ten magiczny czas, kiedy to nasze Dziecko osiągnęło połowę roczku swojego. Dokładnie pół roku temu leżałam w szpitalu i patrzyłam na to moje Szczęście jeszcze chyba wtedy nie bardzo werzyłam, że to nasze a teraz Mikołaj kończy pól roku, szok!

 Osobiście, na wstępie mojego posta jeżeli mogę mieć jakieś wymagania do mojego dziecko to oczekuje dorosłego zachowania, bo ostatnio to jak niemowlak normalnie się zachowuje, ale lubię podpierać się skokami rozwojowymi, więc to napewno wina kolejnego skoku:D Przeczekamy i ten!

Mikołaj lubi:

  • kąpać się, ale już nie jak maluszek na leżąco tylko na siedząco, jest wtedy taki dumny z siebie, podczas kąpania ulubioną czynnością jest chlapanie łapkami -> narazie pozwalamy, bo to takie rozkoszne, ale dyscyplinę w tym względzie też wprowadzimy;-)
  • Muchę w Mucholocie i Kaczuszki z Mini Mini, puszczam jak już brakuje mi weny co począć z Rozrabiaką
  • łapać się za nóżki
  • marchewkę, dynię i jabłko od wczoraj brokuł a od dziś pietruszkę
  • mizianie Maminymi włosami po brzuszku
  • spacery
  • usypianie w pionie
  • oglądanie pralki podczas prania
  • zabawy w akuku, śmiechu jest przy tym co nie miara
  • brykanie na golasa
  • wkładanie nóg do buzi


Mikołaj umie:
  • przez chwilę sam siedzieć, niestety kończy się to po krótkim czasie lotem w dół, leci wtedy i patrzy na mnie Cwaniak, bo wie, że złapię
  • pluć -> nie wiem czy powinnam być z tego dumna, w sumie to nie plucie a takie buczenie ustami z dużą ilością śliny, mina bezcenna, w stylu "i co mi teraz zrobisz Mamo?"
  • szczypać i gryźć dość mocno, ale w tym względzie też nie ma co się chwalić
  • łapać wszystko, co popadnie
  • obracać się na brzuszku dookoła własnej osi i poczynia pierwsze próby raczkowania do tyłu

A!! no i mamy już trzy zęby i czwarty w pobliżu, bardzo płaczliwy wtedy jest nasz Syn, oj baaardzo!

Poza tym aktualnie od trzech dni porzucił wstawanie o 5 rano:D
Teraz o 5 wstaje, ale jest jeszcze mało wyspany, więc karmię i dalej przysypia i budzimy się po 7 rano. Nie zapeszam, ale byłabym bardzo wdzięczna gdyby tak pozostało, bo po tych miesiącach wstawania o 5 mamy lekko dość, szczególnie w soboty kiedy to lubiliśmy z Mężem pospać do 10;-)
Niestety ma to swoje konsekwencje - w nocy znów funduje pobudki co 2,3 godziny a był już taki moment, że karmiłam w nocy tylko jeden raz.

No i bijemy rekordy w usypianiu w ciągu dnia, nasz rekord 1,5h;-]
Mikołaj bardzo walczy ze snem wtedy, bywały dni, że sobie siedzieliśmy i razem płakaliśmy, jestem wyjątkowo wrażliwa po tej godzinie walki;-]Ewidentnie w tym względzie czuje większy respekt przy Tacie swoim, przy Nim usypianie trwa o wiele krócej, mina mojego dumnego Męża w tym względzie - bezcenna;-)

W związku z tym, że nasz Syn osiągnął dość poważny wiek Tata postanowił zabrać Go w dniu jutrzejszym na targi samochodowe a Mama w tym czasie odda się próżnej czynności jaką jest plotkowanie;-)













środa, 3 kwietnia 2013

Nasza opinia o Mutsy Evo

W związku z tym, że z pierwszą wiosenną pogodą za oknem zamieniamy gondolę na spacerówkę postanowiłam zrobić małą analizę SWOT (o ile takowa można poczynić w przypadku wózka) naszego Mutsy Evo.

Mąż wiedział od samego początku, że to będzie Mutsy, to była taka jego wózkowa miłość od pierwszego wejrzenia;-) Osobiście na poczatku nie byłam przekonana, ale po kilku przeglądach i kilku jazdach po sklepie powiedziałam "tak" ;-)

O tym, że to będzie Mutsy a dokładnie Evo zdecydowaliśmy trochę później, na początku miałm być to Urban a potem 4 rider, finalnie padło na Evo.

Oczywiście jak pewnie większość z nas przewertwałam wszystkie fora internetowe i gdybym się nimi sugerowała chyba do dziś Miko nie miał by powozu, bo opinie są tak różne, że ciężko było podjąć na ich podstawie decyzję.

Gondola - chyba najważniejszy element wózka, oczywiście priorytet żeby była długa aby nasz Skarb mógł jak najdłużej w niej pojeździć. Nasza ma 87 cm, w naszym przypadku nie było jakiegoś mega ciśnienia na tą właśnie długość ponieważ Mikołaj urodził się w październiku i wiedzieliśmy, że w kwietniu będziemy przesadzać Go do spacerówki. Aktualnie za kilka cm Mikołaj będzie leżał na całą długość gondoli, więc przed nami idealny czas na zmianę.

Nie mam do gondoli żadnych "ale" jest dobrze wykonana, Miko leżał od samego początku na śpiworku, który kupiłam jeszcze będąc w ciąży. Gondola jednak posiada w wyposażeniu materacyk, który jest bardzo mięciutki a pod nim cieniutka poduszeczka, która nie zmienia położenia dziecka, ale pewnie daje poczucie większej wygody. Na wierzch kładliśmy kocyki, grubość w zależności od pogody i temperatury. Fajnie gdyby gondola mogła się składać, wtedy nie miałabym żadnego "ale";-)



Stelaż - szczerze to od sześciu miesięcy składa i rozkłada go mój Mąż, nie robiłam tego ani razu, pewnie dlatego, że gdy Jego nie ma poruszamy się "na pieszo". Myślę jednak, że pod tym względem nie ma problemu, Mąż składa Go w ekspresowym tempie, na dwa razy. Stelaż, wg. mnie po złożeniu zajmuje bardzo mało miejsca, do tego posiada opcję demontażu kół, na jdno kliknięcie, co powoduje, że miejsca w bagażniku jest jeszcze więcej. Poręcz od stelaża jest piankowa. Bardzo lubię w niej trzy opcje ułożenia, ja lubię bardzo wysoko, lepiej się prowadzi i wózek ma wtedy fajny designe, mój Mąż wręcz przeciwnie zawsze zmienia ją na opcję najniżej;-) Kosz, który posiada nasz stelaż jest dla mnie w sam raz, no może mógłby być ciut większy, ale mieszczę w nim trzy foliowe torebki z Piotra i Pawła wypełnione zakupami i np. dwie z ubrankami dla Mikołaja;-)

Koła, które wybraliśmy są piankowe, w sklepie tłumaczono nam, że w razie przebicia tych pompowanych dość długo czeka się na wymianę, ale czy to prawda, nie mam pojęcia. Bardzo lubię w nich to, że obracają się wokół własnej osi, prowadzenie wózka jedną ręką wtedy to pikuś, ale uwaga - tylko wtedy kiedy nie ma na chodnikach śniegu. Jedynym minusem jazdy w śniegach są właśnie według mnie małe koła na przodzie. W mega zaspach prowadzenie wózka to nie lada wyczyn, podejrzewam, że z większymi kołami prowadzenie byłoby o wiele łatwiejsze. To chyba jedyny większy minus.



Torba i folia - do wózka zakupiliśmy też torbę i folię na wózek. Torba w środku ma kilka kieszonek, jest naprawdę pojemna. Do torby była dołączona (chyba opcja gratis) mata do przewijania z której jestem zadowolona, wykorzystuję ją zawsze podczas przebierania Mikołaja w miejscach publicznych, kładę ją zawsze dodatkowo na przewijak.
Folia też świetnie się sprawdzała i deszczowe dni i w bardzo śnieżne.



Podsumowując jesteśmy z wózka naprawdę bardzo zadowoleni, polecamy go wszystkim, którzy zastanawiają się nad zakupem. Absolutnie nie myślimy o innej spacerówce jak tej, która jest w komplecie. Jest minimalistyczna i bardzo zgrabna.




Mam nadzieję, że Mamom, które myślą nad Evo pomogłam w wyborze;-)